czwartek, 8 stycznia 2015

DRAGSTERY

Qatar - widok z trybun w Race Club

Jak pewnie wiecie tutaj nie wiele jest wydarzeń kulturalnych, imprez masowych czy też, po prostu miejsc, w które można by się wybrać (porównywalnie). Domatorstwo nie jest naszą pasją, więc jak tylko pojawi się jakieś ciekawe wydarzenie (i mamy siłę) ruszamy naprzeciw przygodzie.
Tym razem znaleźliśmy się na torze dragsterowym. Już śpieszę z wyjaśnieniem. Dragster to rodzaj wyścigu, w którym biorą udział dwa pojazdy, ścigające się w linii prostej. Najczęściej na ćwierć mili. W Katarze istnieje cała liga i jest to sport dla dużych chłopców z pasją i wypchanym portfelem.
Pomysł rzucił Wojtuś, który znalazł jakieś info, na ten temat w sieci. Tor znajduję się w pobliżu najdzikszego miejsca w Doha czyli industrial area. Jechaliśmy tam z nastawieniem, że zobaczymy mega widowisko, wiecie, jak na filmikach z YouTube.
Na miejscu okazało się, że cała widownia to loża VIP i jedna trybuna dla „normalnych”. Nikt nie krzyczy, nikt za bardzo się nie ekscytuje. Było zimno (wbrew pozorom czasem jest tu zimno – przez wiatr i dużą różnicę temperatur między nocą a dniem), ciemno i do domu daleko, a same wydarzenie zorganizowane kiepsko. Głównie by dostarczać rozrywki samym uczestnikom. Ogólnie było nudno, tak… naprawdę nudno, a biorąc pod uwagę, że trochę „marzliśmy” i dopadał nas głód, przyjemność z upływem czasu stawała się wątpliwa.
Sytuacje trochę uratowała budka z Shawarmą. W której, z pasją wciągnąłem trzy rolki. Shawarma jest chyba jednym z arabskich przysmaków, który nigdy mi się nie znudzi.
Owa budka byłą jednym z dwóch obiektów jakie organizator zapewnił w ramach zaplecza imprezy, i znów służyła ona głównie jej uczestnikom. Drugim zaś był stragan z koszulkami i czapeczkami lokalnego teamu sportów motorowych.

Jak można się domyślić, nie wytrzymaliśmy do końca i zerwaliśmy się jakoś nie długo po wspomnianej konsumpcji. Dzięki temu mieliśmy czas jeszcze jechać na Aspire pograć w kosza z Sebciem i Konarem.
Chociaż z mojego opisu można by odnieś wrażenie, że nie bawiliśmy się dobrze, to mogę zapewnić was, że było odwrotnie. Bo tak naprawdę to nieważne gdzie, ale ważne z kim i z jakim nastawieniem.

Pozdro

Kornel


Jeszcze dodam, że hasło tej imprezy to: " Razem przenieśmy wyścigi z ulic na tory". Cykicznie organizowane darmowe turnieje mają być miejcem do "wyżycia się" szalonych kierowców. Nie wiem czy faktycznie to pomaga, jak wszystko - okaże się z czasem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz