Qatar - widok z trybun w Race Club |
Jak pewnie wiecie tutaj nie wiele jest
wydarzeń kulturalnych, imprez masowych czy też, po prostu miejsc, w
które można by się wybrać (porównywalnie). Domatorstwo nie jest naszą pasją,
więc jak tylko pojawi się jakieś ciekawe wydarzenie (i mamy siłę) ruszamy naprzeciw przygodzie.
Tym razem znaleźliśmy się na torze dragsterowym. Już śpieszę z
wyjaśnieniem. Dragster to rodzaj wyścigu, w
którym biorą udział dwa pojazdy, ścigające się w linii prostej.
Najczęściej na ćwierć mili. W Katarze istnieje cała liga i jest
to sport dla dużych chłopców z pasją i wypchanym portfelem.
Pomysł rzucił Wojtuś, który znalazł
jakieś info, na ten temat w sieci. Tor znajduję się w pobliżu
najdzikszego miejsca w Doha czyli industrial area. Jechaliśmy tam z
nastawieniem, że zobaczymy mega widowisko, wiecie, jak na filmikach
z YouTube.
Na miejscu okazało się, że cała
widownia to loża VIP i jedna trybuna dla „normalnych”. Nikt nie
krzyczy, nikt za bardzo się nie ekscytuje. Było zimno (wbrew
pozorom czasem jest tu zimno – przez wiatr i dużą różnicę
temperatur między nocą a dniem), ciemno i do domu daleko, a same
wydarzenie zorganizowane kiepsko. Głównie by dostarczać rozrywki
samym uczestnikom. Ogólnie było nudno, tak… naprawdę nudno, a
biorąc pod uwagę, że trochę „marzliśmy” i dopadał nas głód,
przyjemność z upływem czasu stawała się wątpliwa.
Sytuacje trochę uratowała budka z
Shawarmą. W której, z pasją wciągnąłem trzy rolki. Shawarma
jest chyba jednym z arabskich przysmaków, który nigdy mi się nie
znudzi.
Owa budka byłą jednym z dwóch
obiektów jakie organizator zapewnił w ramach zaplecza imprezy, i znów służyła ona głównie jej uczestnikom. Drugim zaś był
stragan z koszulkami i czapeczkami lokalnego teamu sportów
motorowych.
Jak można się domyślić, nie
wytrzymaliśmy do końca i zerwaliśmy się jakoś nie długo po
wspomnianej konsumpcji. Dzięki temu mieliśmy czas jeszcze jechać
na Aspire pograć w kosza z Sebciem i Konarem.
Chociaż z mojego opisu można by
odnieś wrażenie, że nie bawiliśmy się
dobrze, to mogę zapewnić was, że było odwrotnie. Bo tak naprawdę
to nieważne gdzie, ale ważne z kim i z jakim nastawieniem.
Pozdro
Kornel
Jeszcze dodam, że hasło tej imprezy to: " Razem przenieśmy wyścigi z ulic na tory". Cykicznie organizowane darmowe turnieje mają być miejcem do "wyżycia się" szalonych kierowców. Nie wiem czy faktycznie to pomaga, jak wszystko - okaże się z czasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz